Pani Krystyna była osobą cichą, skromną i pracowitą - taką przysłowiową „myszką”. Rzadko pojawiała się na różnych spotkaniach w Bibliotece, nie lubiła pokazywać się. Bardzo będzie brakowało nam jej niewyczerpanych pomysłów i talentów, które materializowały się jako: pisanki, ochraniacze na czajniki do herbaty („trzymacze” ciepła), kartki świąteczne, no i absolutny przebój - łapki do garnków (aby nie poparzyć się). Te ostatnie znane były naszym rodzinom, przyjaciołom oraz znajomym, a nawet zagranicą. Przy tych pracach bardzo pomagali jej synowie Rafał, Michał i Janek.
Kiedy p. Krystyna była w szpitalu, pracownicy najbliżej związani z nią zamawiali Msze Święte w intencji wyzdrowienia, na jednej z nich modlili się licznie zgromadzeni pracownicy Biblioteki wraz
ks. dyrektorem T. Stolzem, wicedyrektorami ks. J. Latawcem i M. Butkiewiczem.
Na kilka dni przed śmiercią ks. dyrektor T. Stolz wraz z p. Teresą Szpakowską odwiedzili p. Krystynę w domu, była bardzo szczęśliwa, że się o niej pamięta. Wtedy też przekazała swój „duchowy testament”: „Chcę tylko kochać Pana Jezusa, być blisko Pana Jezusa, ale czy dam radę? I taki testament zostawiam dzieciom – Kochać Pana Jezusa”.
|